Posty

Trening - przyjemność czy przykry obowiązek?

Często słyszę od  znajomych którzy mniej lub bardziej systematycznie uprawiają jakiś sport, że im się nie chce. Jak Ty możesz? Tobie się chce? Po co się tak katujesz? Jakby mi się nie chciało to uwierzcie mi nie zmuszałbym się do tego. Po prostu lubię ćwiczyć. Sprawia mi to przyjemność.  Lubię jeździć na rowerze, trenować na siłowni i zwyczajnie przełamywać własne słabości. Jeśli tego nie lubisz i nie sprawia Ci to przyjemności po prostu tego nie rób. W dzisiejszych czasach mamy modę na uprawianie sportu i to całe bycie "fit". Jedzenie sałaty zamiast hamburgerów itd.  Nie lubisz tego? Jedz pizzę, pij piwo i siedź na kanapie. Trzeba robić w życiu to co się lubi, a nie to na co jest moda. Ja wychodzę z takiego założenia. Jak jesteś gruby i pasuje Ci to to nic nie zmieniaj. A jak jesteś i Ci to przeszkadza to wtedy rusz dupę z kanapy. Od raz nie zostaniesz triathlonowcem, czy nie będziesz miał sylwetki jak Schwarcenegger, ale małymi krokami do celu.  Od czegoś trzeba zacząć

Savoir vivre na siłowni

Być może są na tym blogu ludzie którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z siłownią "od jutra"albo od nowego roku. Zanim zacząłem regularnie chodzić na sam miałem różnego rodzaju obawy z tym związane więc postanowiłem w kilku punktach przekonać Was do tego oraz napisać kilka zasad które pomagają w przebywaniu na siłowni. Nie ma się czego bać Po pierwsze nie ma co się bać siłowni. Na siłownie nie chodzą tylko ludzie wysportowani. Każdy kiedyś zaczynał. Każdy przychodzi i robi swoje i nie ogląda się na innych. Chyba, że jesteś dziewczyna to niestety każdy zdrowy facet ma taki odruch, że się spojrzy na piękną kobiętę, a kobiet w leginsach to już na pewno :) Teraz trochę o tym co potrzebujesz żeby zacząć. Na pewno masz wszystko w szafie. Nie zaczynaj od kupowania masy nowych ciuchów na początku, bo może stracisz zapał zaraz jak zaczniesz.Każdy ma w szafie jakąś koszulkę bardziej lub mniej sportową czy sportowe buty. Co potrzebujesz skompletować żeby stać się atletą? 1) Ubr

Pora wrócić...

Chciałem założyć nowego bloga, ale przypomniałem sobie, że przecież kiedyś go założyłem i od kilku dni miałem myśl żeby go wskrzesić. Trochę zmieniłem wygląd i do dzieła, tzn. do klawiatury. Będę tutaj  prowadził mój dziennik treningowo - dietetyczny dopełniający instagrama bart_trenuje . (zapraszam do obserwacji). Nadal instagram będzie moim głównym medium gdzie będę wstawiał zdjęcia z treningów i bardziej lub mniej motywujące teksty.  Na łamach bloga będę się z Wami dzielił moimi postępami w treningach, opisywał jakie ćwiczenia robię, być może z czasem zacznę nagrywać jakieś filmiki co za tym idzie założę kanał na YouTube... Na pewno też pojawią się testy suplementów, bo nie ukrywam, że z miesiąca na miesiąc szafka z moimi suplami jest coraz bardziej zapełniona. Jestem taki,  że nie wypowiadam się na jakiś temat jak czegoś nie przetestuję na sobie więc testy będą oparte na moich doświadczeniach. Ostatnio coraz mocniej wkręciłem się w zdobywanie wiedzy odnośnie treningów i suple

Nie chce mi się!

Jak często słyszę te słowa od moich znajomych, rodziny, sąsiadów którzy po pracy zasiadają przed TV i oglądają "Świat według Kiepskich" czy "M jak miłość" czy zasiadają przed komputerami i grają w grę. A wiecie co? A mi się chce! Oczywiście nie zawsze. Są takie dni, że najchętniej zrobiłbym sobie gorące kakao i zanurzył się z książką pod kocem. (Nie)stety wkręciłem się w trenowanie i już z tego nie zrezygnuję. To jest trochę jak uzależnienie. Zdrowe uzależnienie. Uzależnienie od endorfin. Często próbuję namówić znajomych żeby ruszyli dupę z przed TV czy komputera. Nawet nie na siłownie. Na spacer, na łyżwy, rolki rower. Ciągle słyszę. "Nie mam czasu" czy wspomniane w tytule posta  "Nie chce mi się". A  gdy pytam ich, - "A co robisz?" To zwykle słyszę niezręczną ciszę. Są jeszcze tacy co mówią, że nie mają zdrowia. A co ja mam? Od dziecka astma i alergia i jeszcze kilka innych przypadłości o których nie chcę pisać. A jakoś się da! Astm

Wakacje, cardio, #abs #fat

Obraz
Słyszem wiele opinii, że ja nie potrzebuję treningu cardio, bo przecież jestem chudy. Wszyscy mamy jakieś wady, a jak wiadomo największymi krytykami wobec własnej osoby jesteśmy my sami. Na początku września rozpocząłem upragniony urlop w Chorwacji. Morze, piasek, trochę zwiedzania oraz tydzień żarcia. Dosłownie żarcia. Niby nic strasznego nie jadłem ale trafia się raz wieprzowinka z ziemniakami i boczkiem, drugi raz pizza, a tak to dość zdrowo było. Ryże, makarony pełnoziarniste kurczaki, ale oczywiście lody i słodycze były na porządku dziennym.  Na terenie ośrodka w którym byłem była siłownia ale jakoś zawsze nie było mi tam po drodze. Jedyna aktywność to były spacery oraz zabawy z piłką w wodzie oraz pływanie z płetwami, rurką i maską. Idąc na siłownie w lutym zeszłego roku chciałem najbardziej poprawić cześć ciała której najbardziej nie lubię czyli brzuch.Cardio robiłem tylko kilka razy na początku mojej przygody z siłownią, a później przestawiłem się na trening siłowy.

Wyzwanie - miesiąc bez fast foodów

Na początku wspomnę, że nie jestem grubasem który tylko i wyłącznie żywi się fast foodami na mieście, Po prostu jak każdy czasami lubię zjeść bułkę z kotletem w znanej sieci restauracji "Pod złotymi łukami".W lipcu były weekendowe wyjazdy, a co za nimi idzie najprostsza droga żeby zapchać kiszkę czyli przydrożne bary szybkiej obsługi. W sierpniu postanowiłem, że mimo wakacji i urlopu i wyjazdów nie zjem żadnego fast fooda.  Nawet kawałka pizzy czy jednego hamburgera. W drugiej połowie sierpnia miałem urlop który spędziłem głownie w warszawie jeżdżąc na motocyklu. Nie raz mnie kusiło żeby do zatankowania motocykla zjeść jakąś nie zdrową bułę w barze obok, ale byłem twardy i się nie dałem sprowokować.  Tankowałem motocykl, a dla siebie kupowałem butelkę wody i dalej w trasę. Wyzwanie zakończyłem pełnym sukcesem. Zero zjedzonych pizz i hamburgerów, za to sporo indyka i kurczaka z różnymi kaszami i ryżem Maso przybywaj! :) Od jakiegoś czasu mam takie postanowienie, że najpier

Skąd brać motywację do trenowania?

Jak wiadomo człowiek jest istotą z natury leniwą.  Może są przypadki trochę mniej leniwe, ale każdy ma dzień pt "nie chce mi się".  Są dni, że siedząc w pracy myślę tylko o tym żeby wrócić do domu i zalegnąć na łóżku włączyć film i się nie ruszać.   Trzecia kawa nie pomaga, a do tego szef stoi nad głową i każe zrobić wszystko "na wczoraj".  Chcesz wrócić do domu, odwalić domowe obowiązki i mieć wszystko w czterech literach. Z drugiej strony sport sprawia dużo frajdy. Endorfiny sprawiają, że czujemy się lepiej fizycznie jak i psychicznie. Jesteśmy szczęśliwsi. Lepiej śpimy, lepiej funkcjonujemy. Po treningu będziesz zadowolony z faktu, że nie straciłeś całego popołudnia na leżenie i oglądanie "Gry o tron" czy "Na wspólnej".   Przy okazji jeśli będzie to aktywność na świeżym powietrzu dotlenisz mózg i będziesz lepiej spał i funkcjonował dnia następnego. I jak tutaj się zmotywować w takie leniwe dni? Dla mnie recepta jest dość prosta. Sposób 1